magda
Administrator
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:17, 26 Sie 2006 Temat postu: Alchemia na nowo odkryta. |
|
|
Zbliża się rok szkolny, więc Magda zainteresowała się troszeczkę Chemią. A że Magda się zainteresowała Chemią, to zainteresował ją artykuł na [link widoczny dla zalogowanych] o alChemi. A skoro ją zainteresował, to Magda postanowiła wkleić go tu.
Alchemia na nowo odkryta
Alchemia znowu modna
Historycy nauki na nowo zainteresowali się alchemią, mistycznym zgłębianiem ukrytych tajemnic natury, którego najświetniejsze dni przypadły na wiek XVI i XVII. Potem drogi alchemii i nauki się rozeszły.
Poczynając od wieku XVIII, w nauce empirycznej nie było już miejsca dla okultystycznych praktyk marzycieli owładniętych daremną chęcią przekształcania metali w złoto. Alchemia popadła w niełaskę.
Ale obecnie historycy podejmują ten temat ponownie, znajdując powody, by oddać alchemikom to, co im należne. Wprawdzie ulegali oni wielkiemu złudzeniu, a ich praktyki były bliższe magii niż nowoczesnym metodom naukowym, ale zdaniem historyków przyczynili się do powstania chemii jako nauki i dziedziny mającej znaczenie praktyczne.
“Jedną z charakterystycznych cech alchemii było podejście eksperymentalne – mówi Lawrence M. Principe, historyk nauki z Johns Hopkins University, z wykształcenia chemik. – Alchemicy musieli pracować własnymi rękami i tą drogą dochodzili do swych koncepcji dotyczących materii”.
Pochyleni w mrocznych laboratoriach nad wrzącymi retortami, wznoszący okrzyki nad płomieniami dokonującymi transformacji i ślęczący nad tajemniczymi formułami, alchemicy odkrywali przypadkiem metody i reakcje o wielkim znaczeniu dla późniejszych chemików. To było eksperymentowanie metodą prób i błędów, mówią historycy, ale pozwoliło odkryć nowe związki chemiczne i lecznicze eliksiry, stwarzając podstawy takich metod, jak rozdzielanie substancji, rafinacja, destylacja i fermentacja.
„Co robią chemicy? Oni lubią tworzyć coś konkretnego – mówi dr Principe. – Większość chemików interesuje się nie tyle teorią, co wytwarzaniem pewnych substancji o określonych właściwościach. To skupienie na produkcie charakterystyczne było też dla niektórych alchemików w wieku XVII”.
Pamela Smith, profesor historii z uniwersytetu Columbia powiedziała, że alchemia „była w ówczesnej epoce teorią materii” i miała „wielowymiarowy, a tym samym fascynujący sposób patrzenia na naturę”. A jednak rozpowszechnione praktykowanie alchemii utrudniło zdaniem historyków powstanie nowoczesnej chemii. O ile fizyka i astronomia powoli, lecz nieubłaganie rozwijały się od Galileusza do Keplera, Newtona i rewolucji naukowej, chemia drzemała w objęciach alchemii opóźniającej postępy owego procesu.
Nowe badania i interpretacje roli alchemii w historii chemii, farmakologii i medycyny omawiano podczas konferencji, która odbyła się w Chemical Heritage Foundation w Filadelfii. Organizatorem tego spotkania, z udziałem ponad 80 przedstawicieli nauk ścisłych i historyków, był dr Principe. W jego przekonaniu „dopiero w ciągu ostatnich 15 czy 20 lat dowiedzieliśmy się, jak wielkie znaczenie miała alchemia dla powstania współczesnej nauki”.
Podczas konferencji nikt nie próbował zamieniać ołowiu w złoto. Ale historycy wyczarowali coś w rodzaju pirytu, zwanego złotem głupców, znajdując w lekceważonych dotąd archiwach barwne postaci.
Niektórzy z praktykujących alchemików z pewnością mogli być szaleńcami, tracąc zmysły na skutek wąchania oparów ołowiu, nad którym pracowali. Najbardziej znany alchemik XVI wieku, Szwajcar zwany Paracelsusem nie był jednak szaleńcem, lecz obrazoburcą. „Był jednocześnie metalurgiem, farmaceutą i odmieńcem”, mówi dr Principe. Historycy stwierdzili, że Paracelsus przyczynił się do postępu wiedzy, wykrywając dzięki analizie moczu zaburzenia zdrowotne, których uleczenie obiecywała alchemia.
W swojej kosmologii chemicznej postrzegał on świat jako wielki tygiel destylacyjny, a dokonujące się w nim przemiany porównywał do operacji przeprowadzanych w laboratorium. Swoje koncepcje i odkrycia zapisywał jednak w specjalnie niejasnym języku typowym dla wielu alchemików, którzy wyrażali myśli za pośrednictwem szyfrów, symboli i znaków, by zataić dokonane odkrycia przed niewtajemniczonymi. Dane Thor Daniel z Wright State University w Dayton w stanie Ohio sądzi, że nadrzędnym celem Paracelsusa było stworzenie chrześcijańskiej alternatywy wobec pogańskiej filozofii naturalnej, a miała nią być nauka.
Inni alchemicy byli często szarlatanami lub głupcami, wyśmiewanymi w sztuce i literaturze. Podczas konferencji prezentowano w holu obrazy artystów flamandzkich i holenderskich, które przedstawiały alchemików krzątających się w zagraconych pracowniach i oddających się daremnym poszukiwaniom. Płótna takie były popularne wśród holenderskich mieszczan jako przestroga dla każdego, kto chciałby poświęcić życie alchemii zamiast statecznemu handlowi.
Wielu alchemików zyskiwało jednak wsparcie na królewskich dworach, bowiem w koronowanych głowach zaświtała myśl o możliwości zdobycia nowych bogactw i władzy. Ten alians nie zawsze okazywał się fortunny.
W roku 1601 Hans Heinrich Nüschler podpisał w Stuttgarcie ze swym opiekunem, księciem Fryderykiem Wirtemberskim kontrakt, na mocy którego miał pokazać, w jaki sposób ze srebra uzyskuje się złoto. Książę, zainteresowany metodami wydobywania minerałów, obiecał mu sowitą nagrodę. Nüschler zgodził się przeprowadzić eksperyment na własny koszt. Po kilku miesiącach niepowodzeń i narastania długów zdesperowany alchemik uciekł się do oszustwa. Poprosił o pomoc swego brata, nakłaniając go, by do alchemicznej probówki dodał po kryjomu złota. Szalbierstwo wyszło jednak na jaw, a Nüschler został osądzony, skazany i powieszony.
“Bardzo niewielu alchemików zakończyło swoje kariery na szafocie – mówi Tara E. Nummedal, historyk z Brown. – Świadczy to o tym, że w Świętym Cesarstwie Rzymskim alchemię traktowano bardzo poważnie”. W swoim raporcie dr Nummedal stwierdza, iż związki alchemików z możnymi mecenasami dowodzą, że „alchemia oznaczała bezpośrednie zaangażowanie w rzeczywistość polityczną, ekonomiczną, religijną i intelektualną wczesnej nowożytności”.
Na przełomie wieku XVI i XVII król Francji Henryk IV otoczył się alchemikami, którzy usiłowali między innymi odradzać rośliny z ich popiołów i podejmowali różne eksperymenty w celu wydłużenia życia monarchy. Nawet dyplomaci otrzymywali rozkazy, by poznawać tajemne metody alchemików z innych krajów.
Pewien alchemik działający na dworze jednego z książąt niemieckich odniósł całkiem przypadkowo bardzo praktyczny sukces. Szukając materiałów do wytwarzania metali szlachetnych, Johann Friedrich Böttger poddał analizie „białą ziemię”, która zawierała składniki występujące w importowanej z Chin porcelanie. Odkrycie to stało się początkiem produkcji sławnej porcelany miśnieńskiej.
Nawet geniusze, tacy jak Izaak Newton, nie potrafili oprzeć się czarowi alchemii. Na początku epoki nowożytnej była to akceptowana metoda poszukiwania wiedzy lub potwierdzania ogólnie przyjętych prawd. Newton, którego prawa dotyczące siły ciążenia i optyki dały początek nowożytnej fizyce, z niesłabnącą energią oddawał się też alchemii. Tysiące stron jego notatek poświęconych jest koncepcjom i eksperymentom alchemicznym prowadzonym przez ponad 30 lat.
William R. Newman, profesor historii i filozofii nauki w Indiana University, twierdzi, że wiele rękopisów nie zostało zbadanych z uwagą, na jaką zasługują. Pewien tekst znajdujący się w Smithsonian Institution nazywa on „niedostrzeżonym klejnotem”.
W swoich notatkach Newton przywołuje koncepcje niemieckich alchemików dotyczące naśladowania procesów, w wyniku których metale powstają w naturalny sposób we wnętrzu ziemi. Jest tam między innymi znana teoria alchemiczna głosząca, iż metale powstają na skutek reakcji między siarką a rtęcią. Newton rozszerza jednak tę teorię, pisząc: “Te dwa duchy najbardziej krążą po ziemi, dając życie zwierzętom i roślinom. Z nich rodzą się kamienie, sole i inne rzeczy”.
Jak zauważa dr Newman, “w ten sposób przechodzimy od koncepcji powstawania samych metali do teorii, która ma wyjaśnić całość życia na ziemi, jak również powstawanie wszelkich minerałów, nie tylko metali”. W tym sensie, mówi Newman, nieustanne eksperymenty Newtona trwające do końca jego życia zmierzały do wypełnienia słów Tablicy Szmaragdowej Hermesa. Pochodzi ona ze starożytnego Egiptu i uważana jest za pierwszy tekst alchemiczny. Newton spodziewał się uzyskać to, co tablica nazywa „jedną rzeczą”, z której „stworzony został świat” i dzięki której można by „czynić cuda”.
Wydaje się zatem, że Newton nie był zwykłym alchemikiem zainteresowanym produkcją złota. Jego ambicje sięgały najwyraźniej odkrycia teorii alchemicznej o jeszcze szerszym zasięgu niż prawa ciążenia. (...) Zamiłowanie Newtona do alchemii nie było przypadkowe, mówi dr Smith. „On interesował się okultyzmem. Grawitacja była dla niego siłą okultystyczną, alchemia zaś wyjaśnieniem sposobu przemiany jednych rzeczy w inne”.
Chemik brytyjski Robert Boyle, współczesny Newtonowi, również stał po obu stronach barykady dzielącej alchemię i nowoczesną naukę. Przez całe lata owładnięty był alchemiczną obsesją na punkcie kamienia filozoficznego – poszukiwanego od dawna czynnika przemiany ołowiu w złoto oraz klucza do innych tajemnic materii i ducha. Teoria kamienia filozoficznego ogarniała w owym czasie całość bytu.
Boyle pisał w 1680 roku z zazdrością, że „istnieje ukryta w świecie” grupa chemików „znacznie mądrzejszych, którzy potrafią przemieniać metale prostsze w doskonałe”. A jednocześnie Boyle ostro krytykował alchemików, zwłaszcza tych ze szkoły Paracelsusa, oraz niejasność ich języka i koncepcji. Za cel stawiał sobie, jak pisał, wyciągnięcie „nauki chemicznej z ich mrocznych, zadymionych laboratoriów na światło dzienne” i podjęcie „lepszych eksperymentów i teorii”.
Przywołując krytykę Boyle’a i jeszcze wcześniejsze zarzuty wobec praktyk alchemicznych, Stephen Clucas, historyk z University of London stawia pytania, które jego zdaniem wymagają głębszej analizy ze strony historyków: Dlaczego „rewolucja naukowa” w chemii eksperymentalnej nie dokonała się w wieku XVII? Dlaczego wyraźne rozdzielenie alchemii i chemii jako nauki opóźniło się aż do XVIII wieku?
Bruce T. Moran, historyk z University of Nevada w Reno i University College London twierdzi, że interesowanie się w tamtych czasach alchemią wcale nie było takie nierozsądne. „Z różnych powodów praktycznych i intelektualnych idea przemiany jednej rzeczy w inną była czymś naturalnym”.
W życiu codziennym winogrona zamieniano w wino, a pszenicę w chleb. Kwaśne zielone jabłko stawało się słodkim i czerwonym. Zmiana leżała w naturze rzeczy, nawet metali. Górnicy wiedzieli już, że ruda ołowiu niemal zawsze zawiera nieco srebra, a ruda srebra kryje w sobie na ogół nieco złota. Wnioskowano stąd, że wraz z upływem czasu następuje przemiana jednych metali w inne.
W książeczce “Transmutacje: alchemia w sztuce”, napisanej wespół z historykiem sztuki Lloydem Hewittem, dr Principe zauważa, że w 1600 roku chemicy znali zaledwie siedem metali: złoto, srebro, żelazo, miedź, cynę, ołów i rtęć (od tego czasu odkryto kolejnych 60). Te siedem metali miało wspólne właściwości. Były błyszczące i wszystkie oprócz płynnej rtęci poddawały się kształtowaniu i odlewaniu.
“Wspólnota cech sugerowała wspólnotę składu – pisze Principe. – W ten sposób powstała teoria, wedle której wszystkie metale zawierają te same składniki podstawowe, występujące jednak w różnych proporcjach i w różnych stopniach czystości”.
Nawet jeśli w świetle nowoczesnych koncepcji alchemia jest czystą niedorzecznością bądź domeną wyłącznie ducha – mówi dr Moran – wielu ludzi zajmujących się nią z dowolnych powodów tworzyło bardzo użyteczną chemię praktyczną i konkretne technologie”.
Konferencję dotyczącą historii alchemii otworzył koncert muzyki kameralnej nazwany: “Dźwięk filozoficzny”. Uczeni zachwycali się dziełem Haendla –przemianą w czyste złoto „Alchemika” Bena Jonsona. Podczas przerw przy kawie zastanawiali się nad nowymi kierunkami badań i tematami rozpraw naukowych. Stwierdzili między innymi, że większą uwagę należy poświęcić znaczeniu alchemii w historii medycyny.
Rozmawiali też, nieco konspiracyjnie, o podobieństwach między rzekomymi pewnikami i iluzjami alchemii oraz dzisiejszymi politycznymi i religijnymi atakami na współczesną naukę. Nawiązując do wysiłków Boyle’a, by powtórzyć eksperymenty znane z pism alchemicznych, Joseph E. Early, emerytowany profesor Georgetown University, zajmujący się filozofią chemii, powiedział: „Nie mógł uzyskać lepszych wyników, niż my poszukując broni masowego rażenia w Iraku”.
A potem uczeni opuścili Filadelfię, pozostawiając proporcje złota i ołowiu w tym mieście na niezmienionym poziomie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|