Nauka
To Potęga
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Nauka Strona Główna
->
Chemia
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Regulamin i ogłoszenia
----------------
Regulamin
Ogłoszenia
Przedmioty szkolne
----------------
Muzyka
Matematyka
J. Polski
Historia
WOS
Chemia
W-F
J. Angielski
Biologia
Fizyka
Religia
Informatyka
Geografia
Trochę Magii
----------------
Fan Fiction
Inne Magiczne Światy...
Książki
----------------
Wasze Ulubione
Te bardziej potrzebne
Nasza twórczość.
----------------
Twórczość Sylwi
Twórczość Patryka
Twórczość Pisarza
Pogaduchy
----------------
O czym tylko chcecie...
Linki
----------------
Magia
nauka
Rozrywkowe
Kosz
----------------
Kosz
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
aaa4
Wysłany: Wto 12:21, 16 Paź 2018
Temat postu: onk
Cicho szlochajac, wziela lancuszek z medalionem w drzace dlonie. Spojrzala na niego, a potem podniosla wzrok na Ezia, by mu podziekowac, by raz jeszcze sprobowac sie usprawiedliwic.
Jego juz jednak nie bylo.
Na poludniowym nabrzezu Arno, w poblizu Porta San Niccoln Ezio odnalazl przygnebiajace miejsce, gdzie obok wielkiej, ziejacej czernia mogily, spoczywaly przygotowane do pochowku ciala. Okolice patrolowalo dwoch zalosnie wygladajacych straznikow, sadzac po zachowaniu - swiezych rekrutow, ktorzy bardziej wlekli za soba halabardy, nizli je niesli. Na widok ich uniformow w Eziu wezbral gniew, a jego pierwsza, instynktowna reakcja bylo pragnienie, by ich zabic. Dzis jednak napatrzyl sie juz dosc smierci, poza tym byli to chlopcy ze wsi, ktorzy zaciagneli sie do strazy, liczac, ze zycie ich stanie sie chocby troche znosniejsze. Gdy ujrzal ciala ojca i braci, lezace blisko krawedzi mogily,
ganbanyouku
z petlami na otartych szyjach, wielki zal scisnal mu serce. Utwierdzil sie w przekonaniu, ze gdy straznicy zapadna w sen, na co z pewnoscia nie trzeba bedzie zbyt dlugo czekac, zdola doniesc ciala na brzeg rzeki, gdzie wczesniej przygotowal lodz wypelniona chrustem.
Gdy uporal sie ze wszystkim, bylo juz kolo trzeciej nad ranem i slaba poswiata nadchodzacego poranka rozjasniala niebo na wschodzie. Stal samotnie na brzegu rzeki, obserwujac, jak lodz, niosaca ciala jego najblizszych, cala w plomieniach, dryfuje wolno z pradem rzeki. Patrzyl tak az do chwili, gdy migoczace swiatlo ognia zniknelo w oddali...
Udal sie z powrotem do miasta. Gleboka determinacja wziela gore nad zalem. Wciaz mial tu wiele spraw do zalatwienia. Wszedl do budki straznika i ulozyl sie w niej tak wygodnie, jak tylko sie dalo. Chwila snu nie byla od rzeczy. Cristina nie opuszczala jego mysli, a potem snow...
Wiedzial mniej wiecej, gdzie znajduje sie dom siostry Annetty, Paoli, choc nigdy tam nie byl, ani nigdy jej osobiscie nie spotkal. Annetta byla jego mamka i dobrze zdawal sobie sprawe, ze komu jak komu, ale jej moze ufac na pewno. Zastanawial sie, czy wie o losie, jaki spotkal jego ojca i braci, a jesli tak, to czy podzielila sie ta tragiczna wiescia z jego matka i siostra.
Zmierzal tam okrezna droga, caly czas majac sie na bacznosci; gdzie tylko mogl, biegl w przysiadzie po dachach, omijajac ruchliwe ulice, na ktorych - byl tego pewny - trafilby na szukajacych go ludzi Uberta Albertiego. Ezio nie mogl przestac myslec o zdradzie, ktorej dopuscil sie Alberti. Kogo mial na mysli ojciec, mowiac, ze gonfalonier jest "jednym z nich"? Co sprawilo, ze Alberti doprowadzil do smierci jednego ze swoich najblizszych sojusznikow?
Ezio wiedzial, ze dom Paoli miesci sie przy pierwszej ulicy na polnoc od katedry, jednak kiedy tam dotarl, nie mogl sie zdecydowac, ktory to budynek. Na frontowych scianach domow wisialy szyldy, ale zejscie na ulice i sprawdzanie kazdego z nich bylo zbyt ryzykowne. Mial juz wracac, gdy ujrzal Annette, nadchodzaca od strony Piazza San Lorenzo.
Nasunawszy na glowe kaptur tak, by ukryc twarz w jego cieniu, Ezio wyszedl jej na spotkanie; staral sie isc w zwyklym tempie, robiac wszystko, co w jego mocy, by wtopic sie w tlum mieszczan, zalatwiajacych swojej sprawy Minal nawet idaca z przeciwka Annette, stwierdzajac z zadowoleniem, ze zupelnie nie zwrocila na
manicure ursynów
uwagi. Przeszedl jeszcze kilka krokow dalej i zawrocil, a dogoniwszy Annette, zrownal z nia swoj chod.
-Annetto...
Miala na tyle rozumu, by sie do niego nie obracac.
-Ezio. Jestes bezpieczny.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin